TikTok buntuje użytkowników z USA przeciwko Kongresowi, w którym być może za chwilę uchwalony zostanie zakaz chińskiej platformy na poziomie federalnym. Robi to za pomocą powiadomień push w telefonach. Czy to krok za daleko?
ę razy chciałam się odezwać w takim czy innym temacie, ale uznałam, że lepiej zebrać to wszystko do kupy i wypuścić jako osobny tekst z okazji Dnia Kobiet. A że przypada on jutro, w piątek i planuję być wtedy zajęta panikowaniem z powodu niewyrobienia się z masą wcześniej zap...
Automat z przekąskami na Uniwersytecie Waterloo w Kanadzie zepsuł się. W rezultacie awarii ujawnił, iż wykorzystuje rozpoznawanie twarzy i monitoruje studentów. Wcześniej nie byli o tym informowani.
Na dwóch telefonach osób zasiadających w komisji ds. bezpieczeństwa i obronności Parlamentu Europejskiego znaleziono ślady oprogramowania szpiegowskiego. Kto inwigiluje PE i dlaczego?
W Niemczech w badaniu dot. nienawiści w internecie wzięło udział ponad 3000 użytkowniczek i użytkowników internetu powyżej 16 roku życia. Badanie "Głośna nienawiść - ciche wycofanie" miało miejsce w 2023 roku i zostało przeprowadzone przez organizacje zajmujące się mową nienawiści, przy poparciu państwowych instytucji. Ankietowani odpowiadali na pytania ogólne i szczegółowe, dotyczące zarówno obserwacji zjawisk związanych z nienawiścią, jak i osobistych doświadczeń. Pozornie mogłoby się wydawać, że w tytule analizy jest błąd - ale to tylko pozory. "Nienawiść w internecie" nie ogranicza się bowiem do tego, co nazywamy "mową nienawiści" - to także rasistowskie memy, upublicznianie prywatnych informacji czy inne formy cyberprzemocy (s. 16-19).
Wyniki przedsięwzięcia mocno niepokoją. 89% ankietowanych uznało, że zjawisko nienawiści w internecie przybrało na sile. Internetowa nienawiść może dotknąć wszystkich - ale nie wszystkich w tym samym stopniu. Pewne grupy są na nią narażone bardziej od innych. W pytaniach o własne spostrzeżenia internauci i internautki wskazali, że najczęściej widzieli w internecie nienawistne ataki skierowane przeciwko politykom i polityczkom, uchodźcom i uchodźczyniom oraz aktywistom i aktywistkom. Nienawiść wobec kobiet dostrzega 35% badanych - co niepokoi zważywszy na to, że kobiety są jedną z grup najbardziej nią zagrożonych. (s. 33-35). Jeśli jednak chodzi o ocenę własnych doświadczeń - odpowiedzi badanych pokazują coś innego. Osoby najbardziej narażone na doświadczenia nienawiści to młode kobiety, mężczyźni o widocznym migracyjnym pochodzeniu oraz ludzie o orientacji homo- i biseksualnej. (s 36-37)
Prawie co druga (49%) osoba została w internecie obrażona, co czwartej grożono przemocą fizyczną, co piątej naruszono prywatność poprzez upublicznienie osobistych informacji (np. adresu zamieszkania). 25% ankietowanych doświadczyło zniewag o charakterze seksualnym, 13% grożono na tym tle przemocą fizyczną (np. gwałtem), a 11% doświadczyło rozpowszechniania ich intymnych zdjęć i filmów. 42% dziewcząt i młodych kobiet otrzymało niechciane materiały o charakterze erotycznym, np. zdjęcia genitaliów (s 41). Innymi słowy - kobiety są jedną z grup najbardziej narażonych na cyberprzemoc, a jednocześnie rzadko się ten problem dostrzega.
Uderzająca jest rozbieżność pomiędzy odpowiedziami na pytania ogólne i szczegółowe, między oceną zjawisk dostrzeganych - i tych doświadczanych. Może ona wynikać z tego, że zniewagi i obelgi stosowane w internecie spowszedniały do tego stopnia, że nie są kategoryzowane przez respondentów jako internetowa nienawiść. Zostały w ich umysłach znormalizowane. I dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi.
A jednocześnie w reakcji na internetową nienawiść użytkownicy i użytkownicy rezygnują z udziału w internetowych dyskusjach czy debatach, opuszczają platformy, zgłaszają szkodliwe treści, odpowiadają na nie, blokują innych użytkowników - ale też sami milkną. Jak zauważają autorzy i autorki raportu - nienawiść jest głośna, wycofywanie się z internetowego życia publicznego - ciche. Ludzie rezygnują z publicznego wypowiadania się w internecie i zmieniają ustawienia profili z publicznych na prywatne. 24 procent wszystkich respondentów i respondentek stwierdziło, że nie używa już swojego profilu w związku z nienawiścią w sieci, a wśród osób nią bezpośrednio dotkniętych przyznało się do tego już 46%. Kolejno 21% ankietowanych i 44% osób, które doświadczyły nienawiści ograniczyło wypowiadanie się na platformach internetowych. Osoby o poglądach centrowych oraz takie, które rzadziej doświadczyły ataków na własną osobę, zdecydowanie rzadziej reagują na nienawistne treści. Uwzględniając, że dyskryminacja w internecie nie dotyka wszystkich w jednakowym stopniu - z internetowego życia publicznego wycofują się przede wszystkich osoby dyskryminowane i marginalizowane. (s 44-46). Opinie w internecie obawia się wyrażać 62% kobiet - w porównaniu do 51% mężczyzn, ze strachu przed nienawiścią rzadziej wypowiadają się też osoby młode czy te o widocznym pochodzeniu migracyjnym (tu 67% vs 60%). Osoby homo- i biseksualne angażują się wprawdzie w dyskusje online częściej, ale swoje wypowiedzi formułują ostrożniej (s. 55).
Ofiary nienawiści rozpowszechnionej w portalach internetowych zgłaszają wycofanie społeczne, problemy z samooceną, poczucie bezsilności, dolegliwości nie tylko natury psychicznej, ale też fizycznej. 3/4 badanych martwi się, że przez obecne w sieci zachowania nacechowane nienawiścią także przemoc poza światem cyfrowym przybiera na sile, a jeszcze więcej (82%) zgadza się ze stwierdzeniem, że wskutek takich działań zagrożona jest różnorodność w internecie.(s 52-53)
Określa się to mianem "efektu uciszania" - w internetowym dyskursie politycznym brakuje głosów wycofanych osób, które boją się zabierać głos, a w efekcie w dyskusjach dominują skrajne opinie. I to one kształtują opinie polityczne w społeczeństwie - bo w dobie cyfryzacji media społecznościowe są głównym źródłem czerpania informacji. Takie upośledzenie procesu opiniotwórczego jest szczególnie niebezpieczne podczas wyborów, co - jak podkreślają autorzy i autorki raportu - uwzględniając, że w tym roku czekają nas wybory na różnych szczeblach, niepokoi wyjątkowo. Zwracają także uwagę, że agresywny i nienawistny poziom publikowanych treści widać zwłaszcza u przedstawicieli skrajne prawicy, którzy "próbują przesunąć dyskurs jeszcze bardziej na prawo" - i że "prawdopodobnie będzie to również charakteryzować nadchodzące kampanie wyborcze."(s 57).
A czy są jakieś plusy przedstawionego raportu? Owszem, są. Ankietowani wiedzą, że jest źle - ale wiedzą także, w jaki sposób powinno się przeciwdziałać sytuacji. Analiza wskazuje, że zarówno w obszarze polityki, jak i edukacji brakuje działań mających na celu walkę z nienawiścią w internecie. (s 58). 88% badanych dostrzega potrzebę zwiększenia świadomości policji i sądownictwa w omawianych kwestiach, 87% domaga się konsekwentnego przestrzegania prawa - także w sieci, 86% domaga się łatwej i nieobciążonej ryzykiem finansowym możliwości zgłaszania nadużyć, również 86% chce, aby operatorzy portali internetowych wzięli większą odpowiedzialność za treści rozpowszechniane na ich stronach (s 59). 85 procent opowiada się za dalszym szkoleniem dla nauczycieli w omawianym temacie, a 84% chciałoby, aby ten był obecny w szkolnych programach (s. 61). Innymi słowy: badane osoby są świadome problemu i tego jak z nim walczyć - pozostaje kwestia woli politycznej po stronie rządzących. Autorzy i autorki raportu zwracają także uwagę na konieczność działań nie tylko w obszarze edukacji i polityki, ale także zaangażowania się społeczeństwa obywatelskiego i działań po stronach samych serwisów społecznościowych, gdyż nienawiść w internecie zagraża publicznemu dyskursowi.
Źródła: https://netzpolitik.org/2024/doxing-dickpics-drohungen-so-verbreitet-ist-hass-im-netz/ https://kompetenznetzwerk-hass-im-netz.de/ https://kompetenznetzwerk-hass-im-netz.de/wp-content/uploads/2024/02/Kurzinformation-Studie_Lauter-Hass-leiser-Rueckzug.pdf
przepraszam, że "prawo do naprawy" jest rozrzucone po całej prasówce w różnych linkach, muszę znaleźć inny sposób żeby ogarnąć tę samą informację w różnych źr...
jakby co to Magda Bigaj jest w ICO (instytut cyfrowego obywatelstwa) i tam jest do niej e-mail, możesz dopytać. Nie wiem, jakie ma do tego podejście - zauważyłam, że ludzie różnie do tego podchodzą (w fedi także).
fajnie to podsumowała (niestety na fb - i jakby ktoś chciał znowu jakieś przeklejki robić to niech się jej najpierw o zgodę zapyta) Magdalena Bigaj bazując na artykule Anny Wittenberg: https://www.facebook.com/magda.bigaj/posts/pfbid0yFWqKapjGr9j4f7PfWqVjYySPWfj2kC6EV6HRNcXb21iUvza1nwdD1qveqrwek5el
o trzech latach negocjacji państwa UE zagłosowały ostatecznie za AI Act. Nie jest to jednak znana z wiosennych ustaleń wersja, która miała zapewnić obywatelom i obywate...
Państwo, prawo, regulacje, inwigilacja i ochrona danych - Polska i reszta UE #RODO #kontrolaczatu #inwigilacja #ePrawo #ePanstwo #eUE DPD najpierw zachęca ludz...
no nie. Po pierwsze przeciętny rodzic nie ma pojęcia, jak działają algorytmy uzależniające socialmediów - rodzice wyrastali w innych czasach. Przekładając to na inną bańkę: to trochę jakby w butelkach od soczków bobofrut nagle zacząć sprzedawać wódkę, jednocześnie wciąż reklamując je jako coś zdrowego.
Po drugie: ani rodzic, ani dziecko nie ma wpływu na to, co mu wyświetlają algorytmy, a Meta ma. To korporacje bombardują użytkowników szkodliwymi treściami, nie rodzice.
Po trzecie: jak sobie taką kontrolę wyobrażasz? Rodzice rezygnują ze wszystkiego aby pilnować, co im dzieciom wyświetla się w telefonie - a kto wtedy będzie pracować i zarabiać na życie? Przy trójce dzieci, jeśli jeden rodzic będzie się gapić w telefon jednego dziecka, drugi - w drugiego dziecka - to i tak trzecie pozostanie niepilnowane, a dzieciaki będą mieć poczucie wiecznej kontroli i braku prywatności. Poza tym rodzic i tak będzie tylko jeden, a szkodliwych treści w internecie - wiele. Edukacja w kwestii higieny cyfrowej jest ważna - ale jak w Polsce NASK z Ministerstwem Cyfryzacji chcą to robić rękami BigTechów, to sorry...To jakby edukację alkoholową warunkować od wypicia paru głębszych, zanim kogoś w ogóle wpuścisz na warsztaty, o szkodliwości tytoniu uczyć zmuszając do wypalenia papierosów itp
Mark Zuckerberg zmuszony przez przesłuchującego go senatora Josha Hawleya przeprosił rodziny ofiar zaniedbań jego firmy - dzieci, które popełniły samobójstwo
Powiedziałam rodzicom, że nie chcę mieć dzieci. Ich reakcja? Na naszej wsi nie była niczym dziwnym https://www.edziecko.pl/rodzice/7,79361,30624678,powiedzialam-rodzicom-ze-...
Państwo, prawo, regulacje, inwigilacja i ochrona danych - Polska i reszta UE #RODO #kontrolaczatu #inwigilacja #ePrawo #ePanstwo #eUE WatchDog: "2023 r.: py...
System weryfikacji wieku - z perspektywy feministycznej https://feministtechpolicy.org/fallbeispiele/altersverifikation/ Mamy bezpośredni dowód na rolę kobiet w tworzeniu d...
W treści Aktu o sztucznej inteligencji (AI Act) znalazła się wrzutka, która pozwala na użycie technologii rozpoznawania twarzy organom ścigania bez nakazu sądowego
Dwudziesty siódmy odcinek podcastu TECHSPRESSO.CAFE to kontynuacja serii #ZwierciadłoŚwiata poświęconej fenomenom medialnym.
Państwo, prawo, regulacje, inwigilacja i ochrona danych - Polska i reszta UE #RODO #kontrolaczatu #inwigilacja #ePrawo #ePanstwo #eUE #prywatnosc Prawo auto...
Prywatna firma oferuje aplikację, która ma rozpoznawać, czego dotyczy płacz dziecka. A "przy okazji" zbiera masę danych wrażliwych. Przeciętny rodzic malucha nie ma czasu na sen i zjedzenie posiłku - więc na czytanie polityki prywatności tym bardziej nie. A że wymagania stawiane rodzicom są dzisiaj mocno wyśrubowane, a matki zewsząd słyszą krytykę i niechciane rady - obawiam się, że wiele z nich zostanie ofiarami takiego marketingu... https://twitter.com/techspressocafe/status/1745147902614192471
TikTok po cichu ogranicza możliwość analizy trendów na swojej platformie. Czy decyzja jest motywowana politycznie?
Dwudziesty szósty odcinek podkastu TECHSPRESSO.CAFE to podsumowanie roku 2023. Nie wychodzi ono od wyliczania poszczególnych wydarzeń, a od analizy problemów.
Obserwuję społeczności ze szmeru w poziomu mastodona - i ostatnio jakby ich nie widzę, weszłam w "obserwowanych" - i społeczność (np. cyberbezpieczeństwo) normalnie jest, ale ostatnie wpisy są z 15 grudnia. Wie ktoś, co się stało?
triacka Agencja Pracy (das Arbeitsmarktservice (AMS)) to austriacka instytucja państwowa, pełniąca rolę publicznego Urzędu Pracy. Jednym z jej zadań jest m. in. udzielanie doradztwa zawodowego. Ale kierownict...
to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją
"to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją" - w "sztucznej inteligencji" nie chodzi o to, czy jest "inteligentna". A to, co AI potrafi, przysparza masy problemów już w chwili obecnej
Jak najbardziej - prawo do własności i zarobków to prawo do godności. Można dyskutować nad granicami, prawami pracowniczymi itp. - ale zdecydowanie prędzej dogadam się z "kapitalistą", który żyje z wynajmu pokoi niż z kimś, kto będzie domagał się "równania w dół" i odebrania ludziom ich własności w imię "skoro ja gnieżdżę się w akademiku w 3osobowym pokoju, to inni nie powinni mieć prawa do własnego mieszkania". Dla mnie drobni twórcy są na początku kolejki - o korporacje się nie martwię, one sobie zawsze poradzą. A freelancerzy już niekoniecznie. Zwłaszcza, że za wrogów uważa ich najwyraźniej także część tzw. "lewicy"...
nie liczyłabym na to, że to zajmie "wiele lat". Już teraz nieraz ciężko odróżnić, co napisał człowiek, a co sztuczna inteligencja. W Porto Allegro rada miasta przepchnęła uchwałę wygenerowaną przez ChatBota, także ten...
A odnośnie "nowego rodzaju licencji" - przydałaby się.
Bo żyjemy "tu i teraz", twórcy i twórczynie wykonują swoją pracę "tu i teraz" i muszą się z niej utrzymać "tu i teraz". Niezależnie od teoretycznych rozważań losowych osób, takich jak Ty czy ja, odnośnie tego, co jest "lewicowe", a co "kapitalistyczne". To "tu i teraz" decyduję o tym, czy przerzucę grafikę lub tekst z facebooka na szmer bez zgody właściciela/ki profilu. To tu i teraz decyduję, czy informując o czymś podam źródło informacji - co też świadczy o szacunku do autora/ki. To tu i teraz decyduję, czy kupię torebkę za 200 zł od rękodzielnika/czki, czy "taką samą w chińskim sklepie za 10 zł!!" - jak zachęcają niektórzy, czy nie kupię w ogóle uznając, że skoro nie stać mnie na tą za 200 zł, to bez tej za 10 zł też się obędę.
A kwestie pracownicze w organizacjach to osobny problem, ale przede wszystkim: wielu twórców i twórczyń to silne indywidualności i niekoniecznie dobrze czułyby się w strukturze organizacji. Organizacje powinny istnieć jako jedna z form, ale nie jako jedyna. Założenie, że potrzeba od razu 5 osób (taki był ostatnio wymóg przy spółdzielniach) udupiłoby wiele wartościowych projektów już na starcie. Twórcy i twórczynie już teraz mają dość ciężko, bez konieczności obowiązkowego szukania jakiejś organizacji
dla ciebie podstawową funkcją jest wyzysk, dla twórcy czy twórczyni - ochrona jej pracy. Czyli właśnie tego wzoru swetra czy innego dzieła. To, że ciężko im się z twórczości utrzymać (czasami się da - weź chociażby Miłosza Szymańskiego z Za Rubieżą, który żyje tylko z tego) jest argumentem za tym, by bardziej ich pracę chronić a nie, by odbierać im prawo do, i tak niewielkich, zysków z niej. A co do modelu wolnego oprogramowania - sorry, działałam w indymediach, ale wolontariat to wolontariat, a praca zarobkowa to praca zarobkowa. Byli tacy jedni, którzy notorycznie kradli nasze teksty i to mega wkurwiało, mimo, iż dla nas to był "tylko" wolontariat i to, czy opłacimy z tego czynsz lub będziemy mieli na leki dla dziecka nie było od tego w żaden sposób zależne. A co dopiero ma powiedzieć zawodowy dziennikarz, podcaster czy grafik, który włożył w swoje dzieła lata pracy, trudu i środków i nagle miałby stracić źródło utrzymania, bo ktoś uznał, że to wyzyskiwacz i że teraz ma sobie, wraz z rodziną, radośnie jeść tynk ze ścian...
Ad "Tylko że własność intelektualna nie została i nigdy nie służyła “małym twórcom”. - to, że często nie szanują ich pracy - niektórzy z braku świadomości (sama czasem teksty bez zgody na szmer przerzucałam, bo nie wiedziałam, że nie można), a niektórzy z premedytacji - bo dla nich ta cała rzesza ludzi to właśnie "tylko mali twórcy" niewarci ochrony, nie oznacza, że tak powinno być. I odbieranie im prawa do zarobku w imię "nie możesz opracować własnego wzoru chusty" tudzież "pracowałaś 3 lata nad ksiażką, teraz nic z tego nie masz a książka jest publiczna, bo nie jesteś Disnayem, a niektórzy lubią Kropotkina" w żaden sposób nie sprawi, że takie postępowanie stanie się etyczne. Można dyskutować na temat tego, jak powinno wyglądać prawo autorskie, co w jego granicach powinno być, a co nie powinno być legalne, jakie dodatkowe prawa powinny chronić twórców i twórczynie itp. - ale sama koncepcja ochrony ich twórczości zdecydowanie jest ok i nie jest "do zaorania", wręcz przeciwnie. Tu nie USA - opracujesz sobie wzór swetra, to masz prawa autorskie do wzoru tego swetra, bez żadnych dodatkowych landlordów czy patentów. I masz prawo na nim zarabiać. Ktoś inny może sobie wydziergać podobny sweter na własne potrzeby, ale jak chce zarabiać na twoim - powinien uzyskać twoją zgodę lub wymyślić inny wzór. Proste. Kiedyś czytałam wywiad dot. tatuaży - ktoś się twórczyni wzoru wycinanki zapytał, czy może sobie wydziarać jej wycinankę. I to było jak najbardziej ok. Już abstrahując od praw autorskich (bo może w ramach dozwolonego użytku by przeszło...) - w ten sposób po prostu okazuje się ludziom szacunek.
Ad "Oraz o to jak piractwo nie zabija sztuki" - to dużo bardziej skomplikowane, dochodzi kwestia modelu biznesowego, gigantów typu Empik, zmiany nawyków konsumenckich (ludzie nieraz wolą durny filmik z tik toka niż dobrą książkę) itp. A z drugiej strony twórca na tym traci. Sama np. pożyczam papierowe książki - bo wiem że albo do mnie wrócą, albo zostaną "na wieczne nieoddanie" u pożyczającego, ale boję się pożyczać e-booki. Bo nigdy nie wiem, co pożyczający z tym zrobi.
"Fakt że sztukę można robić tylko albo jak się jest bogatym, albo jak się ma dobrego sponsora, albo po zapieprzaniu w fabryce, to realia wyzysku także na bazie własności intelektualnej." tyle, że teraz można robić sztukę będąc przeciętniakiem - nie daje to kokosów, ale daje dochód. To odbieranie twórcom i twórczyniom prawa do zarabiania na swojej pracy (i de facto tym samym prawa do jakiejś godności) sprowadzi ich pracę do takiej, którą mogą robić tylko bogaci. Innych dziedzin (bo to często popularyzowanie wiedzy, dziennikarstwo itp.) także to dotyczy.
I żeby nie było - sama święta nie jestem, nieraz coś przerzucę (mem najczęściej ;p), a w czasach studenckich zachowywałam się jak wszyscy, nieraz mam wątpliwości, czy prawo autorskie nie idzie w jednej kwestii za daleko, w innej - wręcz przeciwnie, ale nie mam wątpliwości co do tego, że powinno być chronione.
a koncept własności intelektualnej i tak jest do zaorania z perspektywy wolnościowej i lewicowe
"a koncept własności intelektualnej i tak jest do zaorania z perspektywy wolnościowej i lewicowe" - nie jest. Lewicowość polega m. in. na ochronie praw pracowniczych - więc stwierdzenie, że osoba wykonująca pracę artystyczną, graficzną, muzyczną, rękodzielniczą, dziennikarską, pisarską, etc. nie ma prawa do swojego zarobku, bo ktoś sobie uznał, że cały dorobek jej pracy jest "dobrem publicznym" podchodzi pod wychwalanie wyzysku. Tutaj kluczowe jest prawo wyboru twórcy czy twórczyni - czy i w jaki sposób chce na swoim dziele zarabiać. A nie oszukujmy się - co innego wrzucić wolontariacko krótki tekst na szmer czy fb, co można zrobić "po godzinach", a co innego poświęcić np. 3 lata życia na solidną książkę. Jeśli ludzie mają to robić (tzn. być na stałe pisarzami i pisarkami, dziennikarzami i dziennikarkami, grafikami i graficzkami itp.) - to muszą być w stanie się z tego utrzymać. Chyba, że oddamy prawo do tworzenia jedynie takim ludziom, którzy żyją np. z bycia akcjonariuszami, wynajmu licznych nieruchomości itp. i w związku z tym mogą zająć się nieodpłatną twórczością w czasie wolnym - ale to znów "lewicowe" nie będzie.
Chyba żadna korpo nie przestrzega praw pracowniczych ani nie szanuje ochrony danych, ale przy Xiaomi dochodzi kwestia powiązań z chińskim reżimem i ryzyko, że dodali jakiś szpiegowski dodatek nieujęty w specyfikacji...
Nie neguję, że to rzeczywiście w związku z jakością twittera - zauważam po prostu dziwną korelację czasową ze skargą NOYB przeciwko KE dot. mikrotargetowanej reklamy na twitterze dot. kontroli czatu ;)
Ja mam, przydatne w przypadku nagłych wyjazdów zagranicznych lub płacenia w zagranicznym sklepie
Dokładnie o tym mówię. Mam problem nie tyle z tym, że coś/ktoś jest na twitterze, a z tym, że nie ma danego medium w fediwersum. Jeszcze większy z tym, że coś jest tylko na fb czy tt - więc nawet normalnego linka nie można w fedi dać, a wiadomo, że niektórzy z zasady na fb czy twittera nie wejdą (oko.press ma przynajmniej bota w fedi...). I pół biedy jakieś lokalne organizacje - obstawiam, że nie miałabym problemu wyprosić lokalnie, by coś, co ląduje na facebookowych fanpage'ach, lądowało też na szmerze (nie robię tego, bo prozaicznie w mojej gminie chyba nikt poza mną fedi nie używa), ale w przypadku profili ogólnopolskich to jest problem. Odnoszę wrażenie, jakby wielu osobom - od mediów, przez influencerów i influencerki, po organizacje bardziej niż na zasięgach dla siebie zależało na zasięgach dla facebooka czy innego X. I zwyczajnie tego nie rozumiem...
Świetny tekst, dzięki za niego :-) Ja przyznaję wprost, że używam twittera i to nie ze względu na konta zagraniczne (choć tutaj też można by się paru osób doczepić, vide Thierry Breton czy Max Schrems), a polskie. I to nie prywatne, bo bez tych spokojnie bym się obyła - a chodzi właśnie o dziennikarzy i dziennikarki, polityków i polityczki, organizacje itp. Jeśli chodzi o media - to poza Z3S czy Niebezpiecznikiem żadnych nie kojarzę (szmer, z całym do niego szacunkiem, imo nie bardzo pod portal dziennikarski podchodzi), jeśli już jakieś są - to jako bot. Do tego dochodzi kwestia prawa autorskich (szczerze, to sama się już pogubiłam w tym, co jest legalne, a co nie, ale dotarło do mnie, że nie powinnam przerzucać na szmer tekstów z FEDERY czy proflili dot. patologii szkolnych, bo to łamie prawa autorskie mimo podania źródła...). Czemu oni wszyscy tak bardzo upierają się przy tym, żeby albo ograniczyć się do tt, albo wprawdzie założyć kontro w fedi - ale go nie używać ograniczając się tylko do tt? Nie wiem, podejrzewam, że może dostają jakąś kasę reklam, a że są osobami tam znanymi, to coś im zawsze skapnie? Może znajdują tam darczyńców a my, w fedi, jesteśmy dla nich takim "gorszym sortem", którym nie warto się przejmować, bo nie zapewniamy im sensownego finansowania? A może odwrotnie - wolą nieść ten "kaganek oświaty" do ludzi z twittera uważając twitterowiczów za najsłabszych i najbardziej tego potrzebujących? Nie wiem... Z korpomediami jest trochę jak z wychodzeniem na dymka te 30 lat temu - jak byłeś niepalący i nie chciałeś w to brnąć, to wiele sensownych czy potrzebnych Ci rzeczy Cię omijało. I nie wiem, jak to ugryźć...
to nie czytaj ;-) Ale fakt, można popaść w "nie używam fb/tt, więc nie jestem zagrożony" - i wdawać się w gównoburze w fediwersum...
Rozumiem, musiałabym sprawdzić, jak to dokładnie od strony technicznej wygląda - natomiast jeśli rzeczywiście byłoby tak prosto, jak mówisz, to dochodzi kwestia, że jednak na podcasty potrzeba więcej miejsca. Sorry, ale teraz nic z tą kwestią nie zrobię (czyt. - nie będę dziś ani w najbliższych dniach w tej sprawie interweniować). Doba - ani moja, ani Gosi Fraser, prozaicznie nie jest z gumy.
Zgadzam się, że warto, aby podcast był też dostępny w innym miejscu, bez pośrednictwem korporacji (nie wiem, czy jest - nie dopytywałam), natomiast to trochę jak z indymediami. Wiedzieliśmy, że mir to za mało i że przydałby się jakiś nowocześniejszy i bardziej przyjazny użytkownikowi interfejs - ale wiedzieć, a mieć na to wszystko moc przerobową i szybko ogarnąć to dwie różne rzeczy.
wiesz, ja utknęłam na "mam Mac OS, na którym chciałabym postawić sobie linuxa w dockerze, ale póki co jestem na to za głupia" - więc "masy gotowych rozwiązań na własnym serwerze" na szybko nie ogarnę tym bardziej. Wychodzę z założenia, że jeśli to mi zależy na tym, by konkretne podcasty były poza spotify, yt czy apple, to powinnam sama coś zaproponować - własnego serwera nie zaproponuję, bo po pierwsze nie posiadam, po drugie to kosztowne, po trzecie - przerosłoby mnie to technicznie. Ale dzięki za sugestię z funkwhale czy peertube, zobaczę, co da się zrobić.
Ok, niech Ci będzie. Tudzież niech Wam będzie, bo temat wraca co jakiś czas, ilekroć dam link do spotify. Pokażesz mi, jak to wrzucić na alternatywne platformy dla podcastów, jak to ogarnąć od strony technicznej itp.?
y tu jesteście, ale to miejsce jest toksyczne [bo: to i to…] i dlatego zapraszam was tam gdzie możemy budować internet wolny od korporacji. Itd… ". Jest ktoś ze świata (polskiej) polityki, kto odważy się na ta
Czy ktoś w polskiej polityce prezentuje proponowane przez Ciebie podejście - nie wiem, prozaicznie nie widzę powodu, by szukać tweetów kogoś, kogo i tak obserwuję na mastodonie. Chociaż to, że partia Razem ma własną instancję świadczy imo właśnie o tego typu (fedi lepsze od tt, bo...) podejściu - i realnie postują, w przeciwieństwie do swojego niemieckiego "odpowiednika" (wiem, że nie da się tego przełożyć 1:1) - odkąd w instancji die Linke siadła synchronizacja z twitterem czy coś w ten deseń, to nie ma ani ich (jako partii) tootów, ani reakcji na zgłoszenie problemu...
Ale generalnie w polskiej polityce ogólnie nie ma specjalistek, które zajmowałyby się kwestiami dot. prywatności, cyberbezpieczeństwa itp. W ogóle nie kojarzę takich, które byłyby w tych tematach bardziej aktywne - w komisji cyfryzacji była jedna pani na 18 panów, potem łaskawie "sfeminizowali" - i było 3 na 21, ale wszystkie z PiSu. Moje ulubione polityczki tych tematów w ogóle nie ruszają (bo mają masę innej roboty) - nie wiem, jak to wygląda w przypadku polityków, bo wszystkiego nie śledzę. Przy wyborach na prezesa UODO żadna z partii opozycyjnych nie zgłosiła swojego kandydata. Prywatność i wolność od korpomediów to w polityce po prostu nisza. Brak aktywności politycznej w fediwersum to objaw powyższego, a nie jego przyczyna. Tym bardziej więc doceniam ludzi ze świata polityki, którzy się na konto w fediwersum zdecydowali. Taki poseł Michał Gramatyka, chociaż nie jest z mojej opcji politycznej, imo naprawdę dobrą robotę robi, dobrą robotę odwala też Pola Matysiak, która specjalizuje się w transporcie publicznym i nie wymagam od niej, by specjalizowała się w tematyce prywatnościowej (chociaż imo coraz lepiej jej w tym idzie), tak jak ode mnie nie wymaga się, bym ja zajmowała się tematyką transportu publicznego. Niedawno w fedi pojawiło się małopolskie KOD. I dobrze, że oni wszyscy (Pola Matysiak, Michał Gramatyka, Razem, KOD) są, przecierają szlaki dla kolejnych. Są też w świecie polityki ludzie, którzy przekazali dalej pytania Panoptykonu - gdy ten nie został dopuszczony do głosu, są tacy, którzy zablokowali lex inwigilacja, teraz jest szansa na to, że Polska wraz z paroma innymi państwami przyblokuje kontrolę czatu - mimo, iż większość krajów unijnych, wbrew opinii własnych prawników, ją popiera. Innymi słowy - ogólnie jest źle, ale nie beznadziejnie i warto wspierać tych, którzy cokolwiek w temacie robią